Krem z filtrem - Wenezuela

Krem z filtrem obowiązkowo z Polski

  • Poleć:
  • Poleć
  • Google Bookmarks
  • Facebook
  • Blip
  • Gadu-Gadu Live
  • MySpace
  • Śledzik
Sparzeni wenezuelskim słońcem

Zapewne nie ma takiego wyjazdu, na którym by nie okazało się, że o czymś zapomnieliśmy. Tym razem był to krem do opalania - bloker, faktor 50+, zapobiegający przebarwieniom skóry, który tak skrupulatnie wybieraliśmy w aptece dzień przed wyjazdem i krem do opalania faktor 30.

Początkowo uznaliśmy, że nic się nie stało. Przecież w Wenezueli też są sklepy i też będą mieli kremy odpowiednie do opalania się. W dodatku towarzysze naszej podróży mieli ze sobą krem, faktor 30, który w razie potrzeby mogli nam pożyczyć.

Na nasze nieszczęście trafiliśmy w Canaimie na krem Nivea, faktor 60. Na początku zastanawialiśmy się czy, aż taki duży faktor istnieje, ale skoro tu jest tyle słońca to chyba wiedzieli co robią.

Kilka dni później doświadczalnie doszliśmy do wniosku, że krem który kupiliśmy to najwyżej faktor 6. Krem naszych towarzyszy, faktor 30, okazał się być o stokroć lepszy. Ile nas kosztował ten mało przyjemy eksperyment można zobaczyć na zdjęciu.

Należy tu jednak uczciwie nadmienić, że w oparzeniach na skórze było trochę naszej winy. Proszę to potraktować jako przestrogę. Podczas trekkingu na Roraimę pogoda była nienajlepsza, głównie mżawka, chmury. Co jakiś czas, głównie z rana i wieczora wychodziło słońce zza chmur. Kto by pomyślał, że w taką pogodę trzeba by się smarować kremem. Wieczorem mieliśmy zaczerwienione wszystkie odkryte miejsca, głównie dłonie. Nie raz w życiu mieliśmy oparzenia słoneczne więc się tym specjalnie nie przejmowaliśmy. Przecież mieliśmy krem, faktor 60. Na drugi dzień wysmarowani naszym wenezuelskim kremem, faktor 60, smarowanym co 2-3 godziny, jedynie się doprawiliśmy. Efekt widać na zdjęciu. W tym czasie nasi towarzysze używali swojego kremu, który chronił ich przed słońcem znakomicie. Po kilku dniach mogli używać już kremu z jeszcze mniejszym filtrem, podczas gdy my ratowaliśmy naszą skórę czym i jak tylko się dało.

Po tej przygodzie dowiedzieliśmy się, że w Wenezueli jest bardzo dużo podrabianych kosmetyków i trafiliśmy na jeden z nich. Pamiętajmy, że kupienie kremu nawet w Aptece nie daje nam gwarancji, że kupujemy oryginał.

Reasumując polecamy wzięcie z sobą dobrego kremu oraz smarowanie ciała nawet w pochmurne dni, w które wydawałoby się, że nie jest to konieczne. Prawdopodobnie gdybyśmy posmarowali się nawet tym marnym wenezuelskim kremem, w każdy pochmurny dzień, do takiej sytuacji by nie doszło.